środa, 22 grudnia 2010

Sztuka Odświętna

        Na święta sztuka anektuje przestrzeń miejską. Ulice, deptaki, galerie handlowe, witryny sklepowe przechodzą wręcz radykalne metamorfozy. Wkomponowane w nie instalacje świetlno-bombkowe roztaczają nad nimi aurę magicznej niecodzienności. I choć niektórzy się burzą, że bliżej im do taniego kiczu, niż przejawów artyzmu, nie sposób wyobrazić sobie świąt bez ich „udziału”.
        Nie brakuje pośród nich prawdziwych perełek, przemyślanych i pomysłowych. Tegoroczny Festiwal Światła w Sztuce i Architekturze Miejskiej, który miał miejsce w holenderskim Eindhoven w dniach 06 – 13.11.2010, stanowił takie małe preludium-uwerturę do „świątecznej opery”. Instalacje i projekcje świetlne zamieniały centrum miasta w iście niesamowitą Krainę Czarów, w której kwiaty kwitną nawet zimową porą, onieśmielając swym jarzeniowym blaskiem i rozmiarem. Główny deptak miejski przeistaczał się po zmroku w renesansową konstrukcję architektoniczną pełną łuków, kolumn i kopuł, od których biła pozytywna energia feerii tysięcy barwnych światełek.
        Niektóre z polskich miast chcą zainteresować swą odświętną przestrzenią na tyle, by pozostać w niej nawet po świętach. Pewnie znany jest Wam spot reklamowy „Zakochaj się w Warszawie na święta”. Czarują w nim tony muzyki Chopina i magiczna iskierka. Ta jak za dotknięciem magicznej różdżki „maluje” starówkę w świątecznych kolorach.
        Najważniejszym „eksponatem” tych „odświętnych liftingów” jest oczywiście choinka. Oszałamia albo wysokością, albo niecodziennymi ozdobami, albo materiałem, z jakiego została wykonana. Na Placu Zamkowym w Warszawie stoi drzewko podobno 5 metrów wyższe od najsłynniejszego w Rockefeller Center. W Hong Kongu postawiono na kunsztowny styl i blichtr – świąteczne drzewko wykonano z lustrzanych płytek, z użyciem 20 milionów kryształków Svarovskiego. W hotelu w Abu Dhabi, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, choinkę wyróżnia ogólny koszt jej ozdób – bagatela 11 milionów dolarów. Hotelowi jubilerzy wyposażyli drzewko w 181 diamentów, perły, szmaragdy i szafiry. Dyrektor hotelu zgłosił je do księgi rekordów Guinessa, by uzyskać tytuł „najdroższej choinki na świecie”. Pomysłowość ludzka zatem nie zna granic. Każde miasto chciałoby się wyróżnić na tle innych, zachęcić do przyjazdu, nie tylko od święta. Sztuka bywa w tej kwestii bardzo pomocna. Wszak ukrywa się nawet w misternie wykonanych kryształkach i kosztownej biżuterii, pośród której również ukrywają się prawdziwe arcydzieła.
        Odręcznie wykonywane kartki świąteczne, lodowe figury, wystawowe instalacje – to też znakomite przykłady Sztuki Odświętnej. Niech otacza nas co dzień, w różnych formach. Postarajmy się ją zauważać nie tylko od święta.
Źródła:
http://www.gloweindhoven.nl/ (International Lichtfestival Eindhoven)
http://www.youtube.com/watch?v=hNbE3EJhSR8 (Zakochaj się w Warszawie na święta - spot)
http://lusso.pl/wydarzenia/swiateczne-drzewko-cale-w-swarovskim.html 
http://forsal.pl/artykuly/472884,najdrozsza_choinka_na_swiecie_w_hotelu_emirates_palace_zobacz_zdjecia.html 


   
Festiwal Światła w Sztuce i Architekturze Miejskiej, Eindhoven, 06.11 - 13.11.2010


Źródło: http://www.youtube.com/watch?v=hNbE3EJhSR8

Choinka Svarovskiego, Hong Kong
"Najdroższa choinka świata", hotel Abu Dhabi

sobota, 11 grudnia 2010

AKT II SCENA 1, Obowiązkowy odlot młodzieży, trochę geniusz, trochę wariat: WITKACY


Sztuka jest ucieczką, najszlachetniejszym narkotykiem, mogącym przenieść nas w inne światy bez złych skutków dla zdrowia i inteligencji cyt.za: A. Żakiewicz, „Witkacy” edipress polska Warszawa 2006

            Prof. Janusz Degler (badacz twórczości Witkacego) uważa, że magnetyczna osobowość Stanisława Ignacego Witkiewicza (pseud. „Witkacy”) to pasjonujący materiał na biografię, którą czytałoby się z zapartym tchem jak lekko napisaną powieść beletrystyczną.
            Co w Witkacym fascynuje najbardziej? Jego narkotykowe eksperymenty w trakcie tworzenia portretów, skrupulatnie kontrolowane przez znajomych lekarzy, liczne romanse z kobietami, tajemnicze samobójstwo, czy też nasycony neologizmami język jego literackich utworów?
            Jeśli miałoby się go porównywać z którymś z artystów ze światowej czołówki awangardy, wydaje się że miałby on wiele wspólnych tematów do rozmowy z dramatis persona aktu I, tj. Andy’m Warholem. Wszechstronność tych osobowości artystycznych, liczne wątki ich biografii owiane tajemnicą oraz śmiały dialog twórczy ze współczesną kulturą to powody, dla których zestawiamy tych dwóch twórców obok siebie – w roli bohaterów następujących po sobie aktów SztukiARTu.
            Witkacy próbował szczęścia w Krakowie, zachwycił się Paryżem, gdzie sprzedał nawet swą ostatnią koszulę, by móc jak najdłużej żyć w ówczesnej światowej stolicy kultury i sztuki. Aby odreagować samobójstwo swojej narzeczonej Jadwigi Janczewskiej wybrał się w  podróż do Nowej Gwinei przez Cejlon. Jednak egzotyczne krajobrazy, choć bardzo urzekły Witkacego, okazują się niewystarczającym lekiem dla tak burzliwej osobowości artysty na leczenie głębokiej depresji. Na chwilę odnalazł się w Petersburgu, gdzie zaczął się jego tajemniczy rosyjski epizod, który odcisnął największe piętno na jego późniejszej twórczości. Jednak miejscem, które najbardziej wiązało Witkacego okazało się Zakopane, w którym spędził większą część swego życia.
            Witkacy – figura niewątpliwie kontrowersyjna. Świadczy o tym nie tylko jego twórczość, ale również liczne związki z kobietami. Romanse, w które się wikłał, posiadały tak szeroką paletę typów relacji, że aż trudno uwierzyć, że mógł tego doświadczyć jeden człowiek w czasie krótkiego ludzkiego życia. Wiązał się z kobietami starszymi od siebie, jak choćby z aktorką Ireną Solską będąc jeszcze studentem na Krakowskiej ASP. Były też i dużo od niego młodsze, jak np. jego ostatni związek z młodszą o 17 lat urzędniczką Czesławą Oknińską, z którą mieli razem popełnić samobójstwo w 1939 roku. Do dzisiaj jest owiane tajemnicą. Witkacy związany był też „czysto przyjacielskim układem” z „żoną” Jadwigą Unrug, której przez cały czas trwania ich małżeństwa pisał listy. Zawierał w nich opisy swoich poczynań z ówczesnymi kochankami, dodając jednocześnie zapewnienia o dozgonnej miłości: „Ciskam Cię i łuję, mdolę, tłamszę i duszę, całuję Cię aktualnie i dyskursywnie, całuję w metafizyczny pempek, całuję bez cienia erotyzmu, całuję najserdeczniej w świecie i poza światem. Całuję Cię, gdzie chcesz, psiakrew.” (cyt.za: S.I. Witkiewicz, „Dzieła zebrane. Listy do żony”, PIW 2010). Taka też jest jego twórczość – paradoksalna, często szokująca, bez wątpienia nie pozostawiająca obojętnym kogokolwiek, kto przynajmniej na moment próbuje zagłębić się w świat Witkacego.
 Kontrowersyjny, nieszablonowy – wspomnieć można choćby „sposoby powstawania” jego portretów, które tworzył pod wpływem różnych środków odurzających, alkoholu, kofeiny, narkotyków itp. Lubił szokować „mieszczuchów” – to była jego rozrywka, jak i wyróżnienie siebie jako artysty. W swoim manifeście pt. O czystej formie (1931), sam pisze: „Dziś na tle gorączkowego tempa życia, społecznej mechanizacji, wyczerpania wszystkich środków działania i artystycznego zblazowania, koniecznym stało się używanie środków perwersyjnych”. 
            Paradoks polega na tym, że dziś owa paleta „środków perwersyjnych” ulega stopniowemu wyczerpaniu. W dobie mechanizacji i komputeryzacji wszelakich dziedzin życia, łącznie ze sztuką, oraz możliwości „publikacji online” intymnych chwil z ludzkiego życia, tak naprawdę niewiele jest nas w stanie poruszyć, zgorszyć, czy też zniesmaczyć. Ludzie stali się uodpornieni. Co w takim razie można zrobić, by sztuka mogła zwrócić na siebie uwagę? Chyba pora na to, by Witkacy „zmartwychwstał” i zaczął żyć na nowo, np. w Second Life.

 Źródła:
Augustyn, Witkacy: oszalej i wyjdź za mnie, „Wysokie Obcasy Extra”, nr 3/2010.
M. Kuc, Odkrywanie tajemnic Witkacego, „Rzeczpospolita”, 07.09.2009. Dostępny
w Internecie: http://www.rp.pl/artykul/359912.html
A. Żakiewicz, Witkacy edipress polska Warszawa 2006

 Portret Oficera 1917, Muzeum Narodowe w Krakowie


od lewej: Portret M. Choromańskiego, 1930, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku
od prawej: Portret L. Reynela, 1928, Muzeum Narodowe w Warszawie


 Portret M. Nawrockiej, 1929, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku



 Portret W. Nawrockiego, 1926, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Scena 2, O "Papieżu Popu" - Andy'm Warholu

Płacili mi za to, że robiłem wszystko, co tylko sobie życzyli. Jeśli chcieli rysunek buta, wykonywałem go, poprawiałem go wedle ich wskazówek – robiłem wszystko, co mi kazali… (…) Proces tworzenia sztuki komercyjnej był automatyczny, lecz liczyło się podejście z uczuciem. (Andy Warhol, cyt. za: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005)

 Andy Warhol jest uważany za wszechstronnego artystę XX-wiecznego. Mało kto jednak wie, że ten popularny, amerykański twórca, pochodzi tak naprawdę z Europy – z terenów dawnej Czechosłowacji. Jedno z bardziej znanych muzeów z jego pracami znajduje się właśnie na terenie dzisiejszej Słowacji.
 Co jeszcze na temat Warhola nie jest powszechnie znane, lub o czym się nie mówi? To że produkował i reżyserował filmy pornograficzne o podtekście seksualnym? Czy też może to, że o mało co nie został zamordowany przez niezrównoważoną umysłowo aktorkę, należącą do jego artystycznej grupy Fabryka?
 Mówi się o nim „Papież Popu”, który dzierży berło władzy popkultury. To dość kontrowersyjne określenie podkreśla jego obrazoburczy stosunek do religii. Ten jest np. widoczny w serii rysunków przerabiających biblijną scenę Ostatniej Wieczerzy. W tym śmiałym „przydomku” kryje się również umiłowanie kultury masowej, a także niejednoznacznie określona orientacja seksualna.
 Z drugiej jednak strony, jego prac nie powinno się jednoznacznie interpretować. Nie jako „monumenty komercji”, ale jako ostrzeżenia. Cechy charakterystyczne twórczości Warhola to seryjność i powtarzalność, uwidocznione np. w serii rysunków puszek zupy Campbell, czy też wizerunków Mony Lizy i Marylin Monroe. Mają za zadanie sygnalizować „automatyczną linię produkcyjną” całej kultury konsumpcyjnej. Jak można przeczytać w monografii jego twórczości, „poprzez włączanie do obrazów technik typowych dla produkcji masowej, tak istotnych dla współczesnego społeczeństwa uprzemysłowionego, Warhol ukazywał kulturowe zastosowania i nadużycia, z przesadą podkreślając obserwowane wszędzie całkowite oderwanie od zaangażowania emocjonalnego.” (cyt. za: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005, s. 14.) Można wręcz uznać jego sztukę za proroczą, ostrzegającą nas przed mającą nadejść erą wiary w fałszywe bożki (np. polityków na dużym ekranie, prasę, celebrytów itp.) i przedmioty materialne. Osłabieniu uległa nie tylko siła kontaktów międzyludzkich. Zaprzestano także obcowania z prawdziwą sztuką na rzecz jej symulacji w postaci cyfrowych reprodukcji. Zastanawiające jest, że Warhol przewidział to już pół wieku temu. Pozostaje jednak pytanie, które od lat nurtuje wielu: kim był Andy Warhol? W każdym z autoportretów wydaje się, że mamy do czynienia z innym jego wcieleniem. Jest to swego rodzaju maska, którą nakłada, by ukryć swoje cierpienie i ból, spowodowane obrazem współczesnej rzeczywistości. Ta niewiele ma wspólnego z dawną humanistyką i kreowaną przez nią sztuką. Pozostały symulacje, pod maską których Warhol próbuje przemycić trochę prawdy.

Źródła:
Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005


Marylin na niebiesko, 1964, 
The Brant Foundation, Greenwich


100 puszek, 1962, 
Buffalo Art Gallery, Nowy Jork

Autoportret, 1964,
Kolekcja Froehlich, Stuttgart

Autoportret, 1964,
Kolekcja prywatna 

sobota, 4 grudnia 2010

AKT I, SCENA 1

Kiedy sztuka staje się biznesem, a biznes sztuką...

Po Sztuce przychodzi czas na sztukę biznesową. (…) Chciałem być Biznesmenem Sztuki, tudzież Artystą Biznesu. Bycie dobrym biznesmenem to najbardziej fascynujący rodzaj sztuki. (Andy Warhol; cyt. za: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005)

 Wybór pierwszej głównej dramatis persona, której epizod będzie otwierać akt I Sztuki ARTu, obciążony jest pewnym ryzykiem. Ktoś zapewne powie: zbyt oczywisty, opatrzony, artystyczne cliche… Być może tak. Biorąc jednak pod uwagę, że przestrzeń, w jakiej kształtować będzie się tożsamość SztukiARTu stanowi środowisko kultury remiksu, to artvertising oraz shockvertising jako jej przykłady są wyborem uzasadnionym. Świetnie wpiszą się w rolę punktów zawiązujących fabułę dramatyczną scenariusza 2.0.
 W skrócie: artvertising oraz shockvertising to takie typy reklam, które wykorzystując elementy stylizacji artystycznej w kreacji, mają w szczególny sposób przykuć uwagę odbiorcy. Ich zadaniem jest nie tylko oryginalna prezentacja marki, czy też pojedynczego produktu, ale także zainteresowanie określonym tematem, np. zaangażowanym społecznie. Dodatkowo, jeśli taka reklama wykorzystuje fragment dziedzictwa kulturowego, np. reprodukcję znanego dzieła sztuki, ma również charakter edukacyjny. Poprzez taki zabieg, dostęp do sztuki staje się jeszcze bardziej otwarty i łatwiejszy dla przeciętnego odbiorcy, który nie odwiedza regularnie galerii sztuki, czy też tradycyjnych muzeów. Współcześnie jako przykłady tego typu reklam, wymienia się „dzieła” Oliviera Toscaniego – włoskiego fotografa niegdyś pracującego dla marki Benetton, oraz stylizowane na artystyczne fotografie – przykłady sztuki współczesnej - wydawane co roku kalendarze marek Lavazza i Pirelli.
 Tak naprawdę jednak, wydaje się, że pionierem w zakresie artvertisingu był Andy Warhol oraz jemu współcześni artyści. To on jednak jest najbardziej znany. W „artystyczny” sposób przerabiał wizerunki celebrytów, a także produkty kultury masowej (np. puszki zupy Cambell, czy też Coca-Coli). Ponadto, w jego twórczości pojawiają się także prace zaangażowane społecznie, czyli po części wpisujące się w nurt shockvertisingu. Wspomnieć należy choćby jego tzw. obrazy katastroficzne, czyli plakaty powstałe dla gazet, np. „5 ofiar na żółto”, czy też „129 ofiar (katastrofa lotnicza)”.
 Twórcom art- i shockvertisingu nie zależy tylko, by być częścią komercyjnego mainstreamu. Wykorzystując elementy rozrywki i kultury masowej, stawiają często niewygodne pytania dotyczące takich problemów współczesnej kultury jak trywializacja, banalność, utrata wiary w Boga, sztukę i życie (cyt. za: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005).

 Kalendarz Lavazza 2011, listopad-grudzień
Źródło: http://womanopole.blogspot.com/2010/10/lavazza-calendar-2011.html

 Kalendarz Pirelli 2011, modelka Anja Rubik
Źródło: http://womanopole.blogspot.com/2010/11/pirelli-calendar-2011.html

129 ofiar (Katastrofa lotnicza), 1962, Muzeum Ludwig, Kolonia
Źródło: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005
 5 ofiar na żółto (Żółta katastrofa), 1963, kolekcja Sonnabend
Źródło: Warhol, praca zbiorowa, Warszawa 2005
               

piątek, 3 grudnia 2010

Billboard reklamowy jako nośnik sztuki

Olivier Toscani to chyba najbardziej znany fotografik reklamy, pochodzący z Włoch. W latach 1982 - 2000 współpracował z popularną marką ubrań – United Colors of Benetton. Często pojawiają się opinie, że jego twórczość nie niosła za sobą większego sensu, a on robił to jedynie dla sukcesu komercyjnego. Toscani jednak zaprzecza i wyjaśnia, że praca w reklamie była dla niego sposobem na dotarcie ze swoim przekazem artystycznym do szerszego grona odbiorców.
Fotografia, dzięki której stał się rozpoznawalny, przedstawia całującą się nietypową parę - księdza i zakonnicę. Powstała w 1991 roku, czyli w okresie, w którym szeroko pojęta wolność słowa dopiero raczkowała. W kraju tak katolickim jak Włochy, czy Polska, reklama ta nie spotkała się z pozytywnym odbiorem. Zakazano publicznej prezentacji tego zdjęcia w obu krajach. WeWłoszech nie pojawił się ani jeden billboard, natomiast w Polsce plakaty zniknęły po 24 dniach w Warszawie i po 3... godzinach w Katowicach.



poniedziałek, 29 listopada 2010

Witajcie w SztuceARTu !!!!


„Z kim i o czym, z jakim żyjącym artystą mógłbym mówić o obrazach, kiedy wszystko może być sztuką i każdy twórcą? Kiedy nie ma już kryteriów, skali wartości, możliwości porównania? Mam rozmawiać z abstrakcjonistą? Z performerem, instalatorem? O czym?” / J. Duda-Gracz

We współczesnym świecie kultury remiksu, któremu patronują nowoczesne technologie na czele z Internetem, niezwykle trudno odróżnić tanią błyskotkę, która Sztuką pobłyskuje jedynie z wierzchu od prawdziwego jej klejnotu, który wyszedł spod rąk Mistrza.
Jak odróżnić Prawdę, czyli Sztukę Wartościową od Pozoru? Gdzie dziś można odnaleźć jeszcze przejawy artyzmu na najwyższym poziomie? Czy nowe media mogą przyczynić się do poprawy jakości powstających obecnie prac, czy też jedynie je popularyzują, przez co stają się komercyjnie płytkie?
Wydaje się, że powyższe pytania nurtują wszystkich, którzy z kulturą i sztuką mają cokolwiek wspólnego. Dlatego też powstał projekt „SztukaARTu”, którego celem jest, właśnie poprzez wykorzystanie nowych mediów – bloga i Facebooka, stworzenie ogólnodostępnej platformy dyskusyjnej. Główne zadanie to dotarcie do jak największej liczby odbiorców, przedstawiając w ciekawy i przystępny sposób prawdziwą wartość sztuki, a także dyskusja nad pytaniem, jaką rolę pełni sztuka w dzisiejszych czasach.
W czasach, gdy o statusie społecznym decyduje posiadany gadżet, sprawienie, by podobnie nobilitujące było zainteresowanie sztuką, stanowi swego rodzaju wyzwanie.
Czy uda się zwrócić uwagę młodych ludzi, którym Sztuka co najwyżej kojarzy się ze staromodnymi muzeami? Warto obalić w końcu ten stereotyp. Sztuka idzie z duchem czasu. Zaprzyjaźnia się z nowymi technologiami, dzieje się na ulicy, zaprasza do współkreacji na żywo swoich odbiorców.
Kurtyna w górę ! Witajcie w Sztuce ARTu!